Ten wypadek zelektryzował niemal całą lokalną społeczność.
Zresztą nie tylko lokalną, bo głośno było o nim także w mediach ogólnokrajowych.
Jego ogrom przeraża, a okoliczności szokują.
Doszło do niego tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Znicze w miejscu jego zdarzenia palą się do dziś…
Wiem, bo codziennie jeżdżę tą drogą do pracy.
W przedświąteczną noc 22 grudnia 2018 roku, na pustej, wiodącej przez las, drodze, łączącej Stolberg z Akwizgranem, zderzyły się czołowo dwa pojazdy.
W pierwszym z nich (BMW Serii 3) podróżowały cztery młode osoby w wieku od 20 do 22 lat, w drugim (Opel Corsa) jechała matka (44 lata) z dwojgiem nastoletnich dzieci (16 i 17 lat).
W wyniku czołowego zderzenia, samochód, którym podróżowała matka z nastoletnimi dziećmi doszczętne spłonął. Wszyscy jego pasażerowie zginęli na miejscu. Zniszczenia były tak duże, że policja długo nie była w stanie zidentyfikować ciał i jednoznacznie stwierdzić kto kierował tym samochodem – matka, czy też kierujący pod jej opieką 17-letni syn.
Jeden z pasażerów BMW także zginął na miejscu, pozostali odnieśli bardzo ciężkie obrażenia, w wyniku których, kolejny z nich zmarł następnego dnia w szpitalu.
Śledczy mieli także ogromne trudności w ustaleniu, w którym kierunku jechał każdy z tych samochodów.
Informacje te były istotne, aby móc ustalić, kto był odpowiedzialny za ten wypadek i jakie były jego okoliczności?
Jak doszło do tego wypadku
Jeśli kierował 17-letni syn, to może to on jako niedoświadczony kierowca przyczynił się do tego wypadku?
Może jednak sprawcą wypadku był kierowca drugiego samochodu?
Czy w grę wchodziły alkohol lub narkotyki?
Czy przyczyną wypadku mogła być bardzo często występująca w tym miejscu mgła?
A może nadmierna prędkość? W tamtym miejscu jest przecież ograniczenie prędkości do 70 km/h. Jest też fotoradar…
Takich pytań i niejasności było wiele.
Naocznych świadków nie było, a pasażerowie, którzy ten wypadek przeżyli znajdowali się w stanie krytycznym, niepozwalającym na ich przesłuchanie.
Jak to w ogóle możliwe, żeby na pustej drodze, w środku nocy, zderzyły się ze sobą dwa samochody?
Odpowiedzi szukano bardzo długo, a gdy w końcu ją znaleziono to zszokowała ona nie mniej niż sam wypadek.
Jak oszukać fotoradar?
Wpisując taką frazę w wyszukiwarce internetowej znajdziesz wiele sposobów, podobno niezawodnych, na oszukanie fotoradaru. Żadnego z nich nie testowałem i Tobie również tego nie polecam. Osobiście stosuję się do jednej sprawdzonej metody na uniknięcie zdjęcia z fotoradaru – a mianowicie do jazdy zgodnej z przepisami ruchu drogowego.
Może ten sposób nie przypadnie Ci do gustu, ale z pewnością mógł on zapobiec temu co wydarzyło się tę przedświąteczną noc w Stolbergu…
Przyczyna wypadku
Niestety, przyczyną tego okropnego wypadku, była głupota i brawura kierowcy.
Jak ustalili śledczy, sprawcą tego wypadku ostatecznie okazał się kierujący BMW 20-latek.
Otóż prowadząc swój samochód ze znaczną prędkością (w miejscu wypadku było ograniczenie do 70 km/h) próbował on ominąć znajdujący się tam fotoradar.
Podobno, gdy zjedzie się na przeciwległy pas, to fotoradar nie wykona zdjęcia, gdyż jest on ustawiony jedynie na pas ruchu, znajdujący się w jego bezpośrednim sąsiedztwie, czyli co do zasady na prawy skrajny pas ruchu.
Pytanie czy ta metoda funkcjonuje pozostawiam bez odpowiedzi…
Wykonując właśnie taki manewr ominięcia fotoradaru, 20-latek kierujący BMW doprowadził do czołowego zdarzenia z jadącym z naprzeciwka Oplem Corsa.
Oszukać przeznaczenie
Bilans tego manewru jest przerażający. Cztery osoby zginęły na miejscu, jedna na skutek obrażeń zmarła w szpitalu.
Pięć ofiar śmiertelnych, dwie ciężko ranne – tylko dlatego, aby uniknąć mandatu.
Sprawca wypadek przeżył…
Nie wiem, czy udało mu się w ten sposób oszukać fotoradar, z całą pewnością nie udało się jednak oszukać przeznaczenia… konsekwencje tego manewru będą na nim ciążyły już zawsze.