Ależ ten czas leci! Dokładnie rok temu zamieściłem swój pierwszy wpis na blogu i rozpocząłem „karierę” prawnika – blogera 🙂
Taka rocznica to dobry moment na podsumowanie ale oszczędzę Ci dziś nudnych liczb. Napiszę tylko tyle, że blog rozwija się znakomicie i obecnie dzienna (!) liczba odwiedzin przewyższa… miesięczną liczbę odwiedzić bloga w jego początkowym okresie istnienia! 🙂
Wszytko zaczęło się bardzo niewinnie, gdy w sieci trafiłem na stronę internetową Rafała Chmielewskiego – guru e-marketingu prawniczego, założyciela grupy web-lex i ojca blogów prawniczych w Polsce.
To dzięki jego wiedzy i wsparciu w ogóle mogłem zaistnieć jako blogujący prawnik.
Zresztą w grupie web-lex jest nas znacznie więcej – najlepsze blogi prawnicze w Polsce (a nieskromnie pisząc także i na świecie) znajdziesz TUTAJ.
Sukces bloga to także Wasza zasługa drodzy Czytelnicy – po statystykach wiem, że jest Was wielu!
Wasza obecność i aktywność na blogu jest dla mnie szczególną motywacją do pracy – bez Was blog byłby pusty!
Nie byłoby mnie jednak tutaj, gdyby pewna historia z mojego życia potoczyła się inaczej…
Było to jeszcze w czasach studenckich (to było życie! 🙂 ).
Otóż pewnego dnia jadąc przez miasto swoim ukochanym bolidem (czerwonym Fiatem 126p – popularnym „maluchem”) zamyśliłem się tak bardzo, iż… o zgrozo, potrąciłem przechodnia (!) i to na przejściu dla pieszych!
Szczęściem w nieszczęściu było to, że przechodzień ten miał ponad 2 promile alkoholu we krwi i ledwie trzymał się na nogach… i chyba zadziałało tzw. „szczęście pijanego”, bo poza lekkim otarciem naskórka zupełnie nic mu się nie stało!
Patrząc wówczas na roztrzaskany reflektor mojego samochodu – naprawdę nie wiem jakim cudem udało mu się wyjść z tego bez szwanku.
Dla mnie ta historia skończyła się na mandacie, dla niego pewnie na strachu.
Dopisało mi szczęście!
Jednak wcale nie musiało tak być…
Ze wstydem przyznaję, iż w tamtych młodzieńczych czasach zdarzało mi się prowadzić po alkoholu. Wtedy wydawało mi się to niegroźne (no bo co to jest jedno piwo?) – ale jednak!
Zresztą słowo „zdarzyło się” nie jest tu odpowiednie ale o tym za chwilę.
Wracając do wypadku – tamtego dnia miałem jakieś dziwne przeczucie i będąc na spotkaniu ze znajomymi nie piłem nic alkoholowego – byłem trzeźwy!
Gdybym jednak wówczas zachował się tak nieodpowiedzialnie, jak robiłem to wcześniej w podobnych sytuacjach (jedno piwo przecież nikomu nie zaszkodzi) – moja prawnicza kariera niechybnie zakończyła by się wraz z tym zdarzeniem i nie prowadziłbym tego bloga.
A to tylko jedna strona medalu…
Po tej drugiej, ważniejszej, było życie ludzkie, które mogło zostać przerwane na skutek mojego szczeniackiego zachowania.
Wszystko mogło przecież skończyć się dramatem dla rodziny tego przechodnia, a dla mnie piętnem na całe życie.
Tamto wydarzenie było dla mnie jak kubeł zimnej wody i na zawsze zmieniło moje podejście do jazdy po alkoholu.
Wyciągnąłem wnioski i od tamtej pory nigdy nie usiadłem za kółkiem po spożyciu nawet najmniejszej ilości alkoholu.
Ostatnio po zakrapianej imprezie kolega zapytał mnie:
– Adam, może dasz radę jechać?
Odpowiedziałem:
– Dam (no pewnie, że dam! Kto ma dać radę, jeśli nie ja?! 🙂 – a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało 🙂 ) – ale nie chcę!
I oczywiście nigdzie wówczas nie pojechałem. Wróciłem do domu pieszo (na szczęście nie miałem daleko), a kolega pojechał taksówką.
A dlaczego „zdarzyło się” nie jest odpowiednim słowem?
Kiedyś jako nastolatek, podczas spowiedzi wyznając swoje grzechy powiedziałem:
– Zdarzyło mi się zrobić to, zdarzyło mi się zrobić tamto itd.
Tak po prostu było mi łatwiej powiedzieć 🙂
Na co oburzony ksiądz powiedział:
– To Ci się nie zdarzyło! Zdarzyć to może się np. wypadek, a Ty to świadomie robiłeś, bo miałeś na to wpływ!
Cóż, trudno nie przyznać księdzu racji 🙂
Skoro masz na coś wpływ – to korzystaj z tego i dokonuj mądrych wyborów!
Niech pointą dzisiejszego wpisu będzie sparafrazowany slogan reklamowy znanego dostawcy kart płatniczych: flaszka wódki – 28 zł, taksówka do domu – 35 zł, ocalić komuś życie – bezcenne!
Adamie, przede wszystkim szczere i wielkie GRATULACJE! 🙂
A po drugie, dziękuję Ci za wspaniałe słowa! Nie wiem, czy tak do końca na nie zasługuję, ale bardzo, BARDZO Ci dziękuję! 🙂
Rafał
Zasługujesz! 🙂 Jestem pewien, że cały web-lex to potwierdzi 🙂 A.
Moje gratulacje!
Widać entuzjazm i radość z pisania. To czuć 🙂 Życzę podobnego wpisu za rok. Tzn., że dzienna liczba odwiedzin jest większa niż ta sprzed roku ale w skali miesiąca 🙂
A co do działań Rafała to mam podobne zdanie. Uważam, że bez jego pomocy nawet w połowie moje blogi nie rozwijałyby się tak dobrze. Zamiast samemu mozolnie odkrywać Amerykę on wskazał najkrótszą trasę.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję serdecznie za te miłe słowa i życzenia 🙂
Życzę takich samych, a nawet lepszych blogowych sukcesów!
P.S.
Dziękuję za poparcie – wiedziałem, że nie jestem jedyny, który tak ocenia wsparcie Rafała! 🙂
Pozdrawiam, A.
Gratulacje:)
A co do statystyk – na pewno będzie coraz lepiej, coś o tym wiem 🙂
Ślicznie dziękuję za taki miły komentarz 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂 A.K.